Odnoszę wrażenie, że wielu z nas, zarówno mężczyzn, jak i kobiet posiada niestety straszny głód relacji z własnym ojcem. Być może jesteśmy już kolejnym pokoleniem, w którym utrwala się ten głód. Głód wzorca męskości i jego oddziaływania na nasze życie – tak wczorajsze, jak dzisiejsze i jutrzejsze.
O roli ojca pisałem w poprzednich rozważaniach – https://siegajpowiecej.eu/w-imie-ojca-cz-1/
Jaki wpływ na nas ma brak taty (zarówno fizyczny, jak i psychiczny) – o tym poniżej.
Brak taty w wychowaniu syna może wywoływać lęk przed własną męską siłą, przed męską energią wewnętrzną do bycia sobą, energię do działania w świecie zewnętrznym, dążenie do celu, samoocenę. Brak ojca w przypadku mężczyzn może przejawiać się poprzez brak celu, czy też sensu własnego istnienia. . Nie czują, że robią w życiu to, co powinni, brak im motywacji do działania na dłuższą metę, brakuje wytrwałości i cierpliwości w dążeniu do realizacji własnych celów.
Jak brak ojca wpływa natomiast na kobiety? Kobiety z pewną ojcowską raną żyją z poczuciem konieczności kontroli nad życiem, lękiem przed nim, nie potrafią w żaden sposób nabrać dystansu do pojawiających się problemów, czy też wyzwań. „Kobietom tym trudno jest zaufać i polegać na życiu czy drugiej osobie. Myślą, że muszą wszystko kontrolować i przewidywać, nad wszystkim czuwać, bo inaczej mogą przeoczyć niebezpieczeństwo i doświadczyć bólu.”
Kobiety z nieuleczoną ojcowską raną często kurczowo trzymają się kontroli, towarzyszą im lęk i nieumiejętność odpuszczania (odpuszczanie w ogóle nie istnieje w ich terminologii, nie mają pojęcia, jak się je robi). Te wzorce kontrolera powielają po to, żeby tworzyć sobie (iluzoryczne) poczucie bezpieczeństwa. Takie zachowania wynikają z toksycznej relacji z męską energią, czego kobiety często nie są świadome.
Kobietom tym trudno jest zaufać i polegać na życiu czy drugiej osobie. Myślą, że muszą wszystko kontrolować i przewidywać, nad wszystkim czuwać, bo inaczej mogą przeoczyć niebezpieczeństwo i doświadczyć bólu.
Może być również tak, że wsparcie jest dla niej dostępne, lecz kobieta nie jest w stanie go zauważyć, przyjąć i docenić, ponieważ jest obciążona programem niezasługiwania. Na skutek tego może postrzegać siebie jako ofiarę, mieć pretensje i żal, odczuwać złość, czuć, że jest wykorzystywana i nie ma wyjścia. Kobieta taka może krytycznie oceniać partnera, narzekać na niego, bo nie widzi, że to w dużej mierze jej postawa przyczynia się do tego, że doświadcza braku wsparcia.
Podświadomie możemy skutecznie odtrącać każdego mężczyznę okazującego wsparcie, ciepło i wrażliwość, a do tego wierzyć, że to nie jest nasz typ mężczyzny.
Jako ciekawostkę dodam, że w przypadku mężczyzn nieuleczona ojcowska rana zaznacza się m.in. jako lęk przed własną męską energią. To trochę tak, jakby podświadomie obawiali się, że kogoś nią zranią, i dlatego woleli od niej stronić. Tacy mężczyźni mogą często i chętnie przebywać głównie w towarzystwie kobiet — do tego przywykli, ponieważ w dzieciństwie często nie było blisko nich dostępnego ojca. Mężczyźni ci mogą nie mieć motywacji, poczucia sensu i celu. Nie czują, że robią w życiu to, co powinni. Ciężko im na dłużej pozostać przy nowych, dobrych nawykach i wyborach. Bardziej polegają na czuciu, potrafią być bardzo wrażliwi, nie ma w nich przestrzeni na racjonalne podejście.
„Dziecko dorastając bez ojca jest pozbawione czegoś fundamentalnego: poczucia własnej wartości i tożsamości. Kim jestem? – powstaje pytanie, na które młody człowiek szuka odpowiedzi, która jest potrzebna do zbudowania swojej tożsamości. Pojawia się potrzeba odnalezienia, zbadania swoich korzeni.
U chłopców natomiast pojawia się pytanie: “Co to znaczy, że ja jestem mężczyzną?”
Brak męskiego wzorca rzutuje na nas wszystkich, na każdym etapie naszego życia. W przypadku kobiet może to być przeniesienie (projekcja) emocji dotyczących ojca na partnera – partner nie jest postrzegany takim jakim jest, ale patrzy się na niego z perspektywy relacji z własnym ojcem.
Uważam, że dość mocno w dzisiejszych czasach mówi się o problemach kobiet, o braku równouprawnienia, o chęci wyzwolenia się spod jarzma męskiego punktu widzenia. Jednak walka z męskością prowadzi nas wszystkich w ślepy zaułek – dochodzi do niszczenia męskiego pierwiastka w wychowaniu dzieci. To prosta droga do osłabiania, a nie wzmacniania wartości naszych dzieci, ich samooceny. Wystarczy spojrzeć na liczbę rozwodów, rozpadów małżeństw, związków, wystarczy spojrzeć jak wiele dziś dzieci wymaga pomocy psychologów, terapeutów.
Zamiast zwalczać męski świat otwórzmy się na niego.
Dostrzeżmy potrzebę jego istnienia i samostanowienia.
Bądźmy partnerami, a nie rywalami…
Niech przyświeca nam myśl – „Opuszczone pole, gwarantowany ogień.”
Źródła:
https://pieknoumyslu.com/brak-ojca-rany-swiadomosci-dziecka/