Każdy z nas przeprowadzał kiedyś remont własnego mieszkania, czy też domu. Każdy przeżywał dramat związany z przygotowaniami, pracą wśród brudu, kurzu, wszechogarniającego chaosu.
Taki remont przypomina życie niektórych osób, które poszukują własnej drogi, swojego własnego, autorskiego życia. One widzą więcej, czują więcej, czują bardziej. Ich życie naznaczone jest wieloma odczuwanymi emocjami i wieloma myślami, z których starają się wyłowić te najbardziej odpowiednie dla nich.
Nie każdemu udaje się ukończyć remont z pozytywnym skutkiem lub niekiedy koszty przewyższają zyski. Nie zawsze remont doprowadza do życia z poczuciem spełnienia. To bywa wypadkową wielu złożonych procesów, na które nie zawsze mamy wpływ.
Ludzie sięgają po środki znieczulające – fentanyl, heroinę, kokainę, amfetaminę i inne środki uzależniające, ale pozwalające zabić w sobie tęsknotę, smutek, samotność, brak miłości.
To tęsknota za byciem interesującym, zauważonym, docenionym, zaakceptowanym. To tęsknota za sukcesem, nawet tym najmniejszym. Tęsknota za kroplą życzliwości, serdeczności, życzliwości.
Niestety. Wszechogarniający egocentryzm, ignorancja, samouwielbienie wyklucza wielu ze społeczeństw. Łatwiej jest się poddać niż walczyć. Łatwiej utknąć w ciemności, w otchłani, bez pomocy znikąd, bez podania ręki. Choć to ostateczność – wielu wybiera właśnie taką drogę.
Odrzuceni lądują na śmietniku życia, wytykani palcami gdy poszukują ratunku, wsparcia i zrozumienia. Stają się obiektem pośmiewisk ludzi, którzy sami nigdy nie przeszli podobnej drogi. Za ich plecami istnieje świat bezrefleksyjnych i nieczułych na ludzką krzywdę automatów, które podłączone pod prąd i nastawione na odpowiedni program robią tylko to, na co pozwoli im autor tego programu. I to Oni wyrażają opinie, osądy, tworząc je na podstawie pozorów. Tworzą je na podstawie własnych filtrów, doświadczeń, czy też oczekiwań.
Niekiedy remont się przedłuża, trwa o wiele dłużej niż ktokolwiek zakładał. Wszystko przez konieczność wykonania dodatkowych prac, których nie można było przewidzieć na początku drogi. Konieczne jest sięgnięcie głębiej, być może aż do fundamentów.
W poszukiwaniu balansu, wewnętrznej równowagi, spokoju, ciszy musimy niekiedy krzyczeć, hałasować, musimy zwracać na siebie uwagę, głośno szukać rozwiązań.
Cisza nie zawsze oznacza to samo.
Cisza oznacza koniec. Koniec pewnego etapu. Niekiedy koniec zmagań. Niekiedy koniec życia. Cisza nie zawsze jest pozytywna.
Rewolucja zawsze pochłania ofiary. Remont zawsze wymaga pozbycia się staroci – przyzwyczajeń, wartości bez znaczenia, fałszywych przyjaźni, niewłaściwych zachowań.
Wszyscy poszukujemy swojego miejsca w życiu, swojej przestrzeni do życia, w której czujemy się bezpiecznie, w której możemy funkcjonować w zgodzie z samym sobą i otaczającymi nas ludźmi.
Wszyscy poszukujemy własnego szczęścia – a każdy ma inne, swoje własne szczęście.
Nie żyjemy jednak sami w tym świecie. Są obok nas osoby, które potrzebują naszego wsparcia, niekiedy rozmowy, niekiedy podania dłoni, czy też dobrego słowa.
Jesteśmy częścią, ułamkiem czegoś więcej – społeczeństwa.
Dzisiejszy świat prowadzi do indywidualizmu, odosobnienia pomimo ogólnodostępnych technologii, które na pozór mają nas do siebie zbliżyć. Nie tylko nie zbliżają, ale nawet oddalają niszcząc relacje, więzi, znajomości.
To prosta droga do unicestwienia nas jako społeczeństwa, do ogłupienia, do możliwości sterowania każdym z nas bez możliwości jakiegokolwiek oporu z naszej strony.
„Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa…”
Jan Paweł II (papież), Encykliki Ojca Świętego św. Jana Pawła II
To miłość może być naszym fentanylem.
Wystarczy jej poszukać…