Droga do sukcesu

Droga do sukcesu

– Opowiedz o swoim sukcesie – dałam zadanie na warsztacie psychologicznym, które prowadziłam. To było wiele lat temu, brakowało mi doświadczenia – za to dobrych chęci i potrzeby pokazywania ludziom, że mają w sobie wszystko to, czego potrzebują, miałam aż nadto.

Ania wybiegła z płaczem.

– Idź za nią, my damy sobie radę – podpowiedziała grupa.

Znaliśmy się już trochę. Mijał drugi tydzień naszych wyjazdowych warsztatów. Codziennie dawka wiedzy, emocji i przeżywania.

– Nie mam sukcesów – zanosząc się, mówiła kobieta. – Mało zarabiam. Niedowidzę. Moje małżeństwo wisi na włosku. Do tego jestem w wieku, w którym już nic nie osiągnę.

Siedziałyśmy na trawie i rozmawiałyśmy. Ania opowiadała o swoim życiu. O tym, że lubi wspierać innych.

 – Ludzie lgną do mnie – relacjonowała. – Mieszkamy w niewielkiej miejscowości, lubię  piec ciasta. Przychodzą znajome, opowiadają o swoich troskach. Wtedy jest nam lżej. Oczy jej zabłysły, uśmiechnęła się.

Wróciłyśmy do sali.

Sukces to dla każdego coś innego, to co dla niego jest ważne  – tłumaczyłam. – Dla jednego będą to dobra materialne, dla innego realizowanie pasji, życie w zgodzie z sobą, poradzenie sobie w trudnych sytuacjach, przejście przez proces psychoterapii, wychowanie dzieci. Ważne, by swój sukces namalować według swojego pomysłu, a nie innych.

Zbudowałem dom, pomimo niepełnosprawności tworzę ciepłą rodzinę, zaadoptowaliśmy syna, otwarłem firmę, kuleję – jednak ciągle tańczę i chodzę po górach.

– Piekę pyszne ciasta i stworzyłam dom, do którego inni chcą przychodzić – dodała Ania.

Wspólny czas grupy i mój dobiegł końca. Rozjechaliśmy się do swoich domów. Wróciłam bogatsza o doświadczenie. Od tej pory, gdy pytam o sukces, to podkreślam subiektywność tego pojęcia.

Minęło kilka lat. Przyszła wiadomość od Ani:

Dziś obroniłam magistra z psychologii. Przeszłam też na swoją psychoterapię, Gdyby nie ty, nigdy bym się na to nie odważyła. Teraz wiem, że jestem i zawsze byłam kobietą sukcesu, która  znajduje miłość we wszystkim, co robi.

„Sukces to działanie na najwyższym poziomie możliwości jednostki, w kierunku spełnienia jej marzeń i pragnień przy jednoczesnym zachowaniu równowagi pomiędzy wszystkimi płaszczyznami życia” – podpowiada Wikipedia.

Ważne jest to zachowanie równowagi pomiędzy różnymi płaszczyznami życia.  Z klientami w moim gabinecie przygodę z procesem terapeutycznym rozpoczynam od  Modelu równowagi autorstwa   Nosrat Peseschkian- twórcy transkupturowej psychoterapii pozytywnej. Zatem przyglądamy się, czy w jego życiu człowieka jest równowaga pomiędzy czterema obszarami życia :– kontakty –  relacje,  praca – osiągnięcia, ciało oraz duchowość.

Utrzymując w swoim życiu równowagę, możemy sięgać swojego nieba, realizować plany, marzyć. Jeśli sukces, nawet ten powszechnie uznany wymaga ciągłego zatracania równowagi, to czyż on naprawdę jest twoim sukcesem. Warto wrócić do pytania:

Czego tak naprawdę ty chcesz?

 Co sprawi, że twoje oczy będę błyszczeć?

Czy to będzie zdobycie majątku, napisanie książki, zrobienie kariery zawodowej, wspięcie się na szczyt? Może zdobycie twojego szczytu, nawet jeśli dla innych to tylko pagórek, Może  to praca (niekoniecznie zawodowa),  która sprawia ci radość, dobre relacje z sobą i z innymi? Albo skończenie studiów w wieku dojrzałym lub wręcz przeciwnie, rezygnacja z edukacji,  pomimo naporów innych, by robić coś, na myśl o czym szybciej bije serce. Sukces to piękny ogród, świadome rodzicielstwo, piękne życie.

Może masz marzenie, które wydaje ci się nieważne, niepoważne, takie jakieś „nie na czasie” i jego realizacja to właśnie twój sukces! Ty jesteś ekspertem od swojego życia. To, co dla innych jest szczytem marzeń, ciebie kompletnie może nie interesować.

Życzę Ci wspaniałości na Twojej drodze do sukcesu!

Eliza Wolańczyk